Hej!
Życzę miłej lektury :)
---
Dzisiaj był pierwszy dzień Martyny, nie tylko w nowym mieście, ale też pierwszy dzień i czas jaki miała spędzić z nowym współlokatorem. Dziewczyna pochodziła z Wrocławia, a do Warszawy przyjechała z powodu poszukiwania pracy, którą właściwie znalazła, a także ciekawili ją ludzie z Warszawy.
"-To tutaj?"- pomyślała dzwoniąc pod numer mieszkania.
Odpowiedział jej jakiś męski głos, podając piętro, na którym znajdowało się mieszkanie. Dziewczyna wzięła walizkę i windą pojechała na 4 piętro. Zapukała do drzwi. Nie musiała długo czekać, drzwi od razu zostały otworzone przez chłopaka, prawdopodobnie w jej wieku. Martyna przyjrzała mu się. Był on niewiele wyższy od dziewczyny. Miał on krótkie blond włosy oraz niebieskie oczy. Jedynie co rzuciło się brunetce w oczy to...brzuch chłopaka. Był duży i okrągły...wylewał się znad pasa i opinał bluzkę, która w każdej chwili mogła się zsunąć. Ubrany także w spodnie, w które ledwo się dopiął, sądząc po rozpiętym guziku. Chłopak przedstawił się jako Olek i od razu wziął walizkę Martyny, zawożąc ją do jej nowego pokoju.
- Może taki zły nie jest...pamiętaj liczy się tylko charakter, może on ma tak genetycznie.- powiedziała cicho do siebie.
Po krótkiej chwili usłyszała głos chłopaka, który wyraźnie mówił, że ma iść do kuchni. Dziewczyna poszła za jego słowami, a w kuchni zobaczyła dwa talerze, po brzegi pełne spaghetti. Jednak na tym się nie skończyło, w misce było jeszcze trochę porcji spaghetti, na deser ciasto czekoladowe, a do popicia była cola.
"- No to już wiem, dlaczego taki gruby..."- pomyślała i zaburczało jej w brzuszku.
Była szczupłą dziewczyną ważącą 50 kg przy wzroście 165 cm. Raczej piersi miała małe, a brzuszek płaski. Martyna bardzo dbała o dietę (było to też bardzo ważne w jej nowej pracy), jednak aby nie zrobić przykrości nowemu koledze, domyślając się, że musiał się przy tym troszkę napracować, postanowiła trochę zjeść. Gdy tylko chłopak przyszedł od razu zasiedli do stołu i zaczęli jeść oraz rozmawiać. Pod wpływem rozmowy Martyna nie zauważała jak z jej talerza znika spaghetti, a pojawia się kolejna nałożona przez Olka. Chłopak pracował jednej z firm informatycznej, a także niekiedy naprawiał swoim znajomym komputery. Niekiedy szef pozwalał mu pracować w domu, dlatego po skończonej pracy, zanosił ją do szefa, a potem miał czas dla siebie, który głównie spędzał na gotowaniu, jedzeniu, bądź spędzaniu czasu ze znajomymi. Zaś Martyna...miała być przewodniczką turystów z innych krajów, bądź jakiś wycieczek.
- Olek chyba pójdę się położyć...jedzenie było bardzo dobre, ale już się najadłam.- powiedziała dziewczyna.
Co się dziwić po 4 porcjach spaghetti, dwóch kawałkach ciasta oraz trzem szklankom coli. Gdy tylko pojawiła się w swoim nowym pokoju, od razu położyła się na łóżku.
- Martyna...to ty leż!Niedługo kolacja!- krzyknął chłopak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz