wtorek, 31 maja 2016

Rozdział II - Życie ze współlokatorem


            Minęły kolejne dwa miesiące. Jednak Martyna nie wróciła do ćwiczeń. Jadła za to częściej i rzadko się ruszała, można powiedzieć że przyjęła styl życia Olka. Zawsze po pracy szła do McDonalda, a jak wracała do domu to chłopak czekał na nią z kolacją, bądź przynosił jeszcze coś np. pizze, bądź jakieś ciasto z cukierni gdy nie chciało mu się gotować. Dobił już nawet do 100 kg! Bardzo to jego cieszyło i brunetka często go przyłapywała jak bawił się swoim brzuszkiem...sama się nim również często bawiła, uważając że jest lepszy od "kaloryferów". Sama również przytyła. Brzuch wylewał się jej z nad pasa i trząsł się, piersi urosły tak samo jak uda i pupa, zaś buzia stała się bardziej okrąglejsza. Miała problemy z dopięciem się, w niektóre spodnie, ponieważ większość sobie nowych kupiła, jednak wciąż bała się stanąć na wagę.
            Pewnego dnia w końcu się odważyła. Była przerażona gdy zobaczyła cyfrę - 85 kg. Przez te trzy miesiące przybyło jej 35 kg. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze.
"- Ale się roztyłam..."- pomyślała.- "A niedługo wakacje..."
Westchnęła i złapała za tłuszczyk. Następnie za cały brzuch, trzęsąc nim. Po chwili przestała wiedząc, że musi się ogarnąć. Po chwili wszedł Olek. Był speszony gdy zobaczył brunetkę w samej bieliźnie, tak samo było z dziewczyną, jednak nie była zawstydzona tym, że chłopak zobaczył ją półnagą, ale że się tak roztyła i musi się na nią patrzeć.
- Ważyłaś się?- spytał.
Martyna tylko pokiwała głową i odpowiedziała mu ile waży. Chłopak wyglądał tak jakby był w siódmym niebie. Podszedł do dziewczyny i chwycił ją za boczki. Bardzo to spodobało się dziewczynie, która na jego dotyk lekko jęknęła.
- Pięknie wyglądasz z tym nadmiarem kilogramów.- szepnął jej na ucho.
Dziewczyna odsunęła się od niego.
- Po jakimś czasie znów będę ważyć 50 kg.- powiedziała.
Olek spojrzał na nią.
- Znów chcesz być patykiem? Kiedy zrozumiecie, że faceci nie lecą na dziewczyny ważące 40 kg i wyglądające jak manekiny w sklepach?- spytał się jej z wyrzutem.
Spojrzała na niego zdziwiona.
- Są tacy?- spytała.
- Owszem są tacy...ja...należę do tych co nie lubią kościotrupów, lubię jak dziewczyna ma apetyt, lubi tyć i nie wstydzi się swojego nadmiarowego ciałka.- powiedział.- Jak wysłałaś swoje zdjęcia gdy pytałaś o mieszkanie w Warszawie...wyobrażałem sobie Ciebie grubszą...jak ta bluzeczka co masz ją na sobie się zsuwa...spodnie są ciasne, a nawet się odpinają...nie będę zły jak będziesz chciała schudnąć, bardzo Cię lubię i to się nie zmieni.
Po tych słowach chłopak wyszedł z łazienki. Dziewczyna wciąż była w szoku. Do niedawna również kręciły ją tylko chłopcy szczupli, a nawet umięśnieni, ale gdy poznała Olka...zmieniło się to. Ponownie spojrzała na swój brzuch, a także wspomniała słowa chłopaka. Złapała za niego. Jednak się wahała...czy chudnąć, znów pilnować diety i żyć po presją otoczenia, czy jeść, nie przejmować się opinią innych i cieszyć się życiem. Poszła do pokoju i spojrzała na zegarek.
"Cholera...spóźnię do pracy!"- pomyślała przerażona w myślach.
*** 
 - Pani Martyno...- usłyszała głos swojego szefa.- Proszę na chwilę do mnie przyjść.
Dziewczyna przełknęła ślinę. Bardzo zależało jej na swojej pracy, myślała że wszystko wykonuje dobrze...a może to przez jej przytycie?
- Zauważyłem, że w ostatnim czasie pani dużo przytyła...- powiedział.- Nie jest to zbyt dopuszczalne w Naszej pracy...nie mówię, że coś nie tak czy coś w tym rodzaju, ponieważ dobrze wykonujesz swoje obowiązki, ale...w pracy przewodnika potrzeba sprawność fizyczna, a niektórzy klienci skarżyli się, że ma pani jakieś problemy, szybciej pani się męczy...
Brunetka spuściła głowę. Całkowicie zaniedbała ćwiczenia.
- Chce Pan mnie zwolnić?- spytała.
- Nie do końca. Chce aby pani...została moją sekretarką...nie będzie pani musiała za bardzo wychodzić, głównie praca siedząca, a z barku służbowego na mój koszt będzie pani mogła wybierać sobie co chce.- przybliżył się do niej i ją objął.
- J-Ja chyba zostanę przy automatach...- zrobiła się bardziej czerwona gdy szef, pogłaskał ją po brzuszku.
- Niech rośnie...- powiedział, po chwili jednak zabrał rękę z brzucha dziewczyny.- To jak będzie?
- Zastanowię się...zadzwonię do pana wieczorem.- powiedziała.
- Jakby co mów mi Rafał, ale nie przy innych pracownicach...dobrze?- spytał.
- Dobrze. To...do widzenia.- powiedziała i miała wyjść, jednak Rafał ją zatrzymał.
- I jeszcze coś...- tutaj wyciągnął z kieszeni 50 zł.- Tutaj na drobne "wydatki"...
- Nie mogę tego przyjąć...- powiedziała.
- Potraktuj to jako małą wypłatę. - powiedział.
Martyna wyszła, a jej szef spoglądał na jej trzęsące się ciałko w opiętej spódniczce i ciasnej bluzce. Martyna stwierdziła, że skoczy po pracy do kilku miejsc...chciała zrobić niespodziankę Olkowi.
***
Olek wszedł do mieszkania. Po krótkiej chwili w drzwiach stanęła brunetka w opiętej sukience.
- Cześć.- powiedziała i uśmiechnęła się.
Zaprowadziła go do kuchni. Tam czekała duża pizza, cola i duży zestaw z McDonalda.
- Jednak się nie odchudzasz.- powiedział chłopak.
- Przemyślałam to.- powiedziała i pogłaskała go po brzuchu.
Zabrali się do jedzenia. Tym razem dziewczyna zjadła tyle samo co chłopak.
- Jesteś cudowna.- powiedział, a następnie odbeknął.- Sorry...
- Nic się nie stało.- powiedziała, a następnie zaczęła masować jego brzuch.
Olek zrobił jej to samo. Dziewczyna cichutko pojękiwała. Po krótkiej chwili wstała.
- Zaraz wrócę pójdę się przebrać.- powiedziała.
                Wróciła do pokoju, a następnie zamknęła drzwi. Wykręciła numer do szefa.
- Cześć Rafał...przemyślałam to...będę pracować jako sekretarka. Co zrobiłam z tymi 50 złotymi? A kupiłam pizze, colę i zestaw w McDonaldzie...to...pa.- powiedziała.
Szybko przebrała się w białą koszulkę i ciasne krótkie spodenki, a następnie wróciła do chłopaka, który dalej jadł.

2 komentarze:

  1. Świetny blog! Mam nadzieję, że będą nowe notki, bo coś ucichło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastycznie piszesz czekam na więcej! Sam również trochę pisze może mógłbym coś podesłać

    OdpowiedzUsuń