Minęły kolejne dwa miesiące. Jednak Martyna nie wróciła do ćwiczeń. Jadła za to częściej i rzadko się ruszała, można powiedzieć że przyjęła styl życia Olka. Zawsze po pracy szła do McDonalda, a jak wracała do domu to chłopak czekał na nią z kolacją, bądź przynosił jeszcze coś np. pizze, bądź jakieś ciasto z cukierni gdy nie chciało mu się gotować. Dobił już nawet do 100 kg! Bardzo to jego cieszyło i brunetka często go przyłapywała jak bawił się swoim brzuszkiem...sama się nim również często bawiła, uważając że jest lepszy od "kaloryferów". Sama również przytyła. Brzuch wylewał się jej z nad pasa i trząsł się, piersi urosły tak samo jak uda i pupa, zaś buzia stała się bardziej okrąglejsza. Miała problemy z dopięciem się, w niektóre spodnie, ponieważ większość sobie nowych kupiła, jednak wciąż bała się stanąć na wagę.
Pewnego dnia w końcu się odważyła. Była przerażona gdy zobaczyła cyfrę - 85 kg. Przez te trzy miesiące przybyło jej 35 kg. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze.
"- Ale się roztyłam..."- pomyślała.- "A niedługo wakacje..."
Westchnęła i złapała za tłuszczyk. Następnie za cały brzuch, trzęsąc nim. Po chwili przestała wiedząc, że musi się ogarnąć. Po chwili wszedł Olek. Był speszony gdy zobaczył brunetkę w samej bieliźnie, tak samo było z dziewczyną, jednak nie była zawstydzona tym, że chłopak zobaczył ją półnagą, ale że się tak roztyła i musi się na nią patrzeć.
- Ważyłaś się?- spytał.
Martyna tylko pokiwała głową i odpowiedziała mu ile waży. Chłopak wyglądał tak jakby był w siódmym niebie. Podszedł do dziewczyny i chwycił ją za boczki. Bardzo to spodobało się dziewczynie, która na jego dotyk lekko jęknęła.
- Pięknie wyglądasz z tym nadmiarem kilogramów.- szepnął jej na ucho.
Dziewczyna odsunęła się od niego.
- Po jakimś czasie znów będę ważyć 50 kg.- powiedziała.
Olek spojrzał na nią.
- Znów chcesz być patykiem? Kiedy zrozumiecie, że faceci nie lecą na dziewczyny ważące 40 kg i wyglądające jak manekiny w sklepach?- spytał się jej z wyrzutem.
Spojrzała na niego zdziwiona.
- Są tacy?- spytała.
- Owszem są tacy...ja...należę do tych co nie lubią kościotrupów, lubię jak dziewczyna ma apetyt, lubi tyć i nie wstydzi się swojego nadmiarowego ciałka.- powiedział.- Jak wysłałaś swoje zdjęcia gdy pytałaś o mieszkanie w Warszawie...wyobrażałem sobie Ciebie grubszą...jak ta bluzeczka co masz ją na sobie się zsuwa...spodnie są ciasne, a nawet się odpinają...nie będę zły jak będziesz chciała schudnąć, bardzo Cię lubię i to się nie zmieni.
Po tych słowach chłopak wyszedł z łazienki. Dziewczyna wciąż była w szoku. Do niedawna również kręciły ją tylko chłopcy szczupli, a nawet umięśnieni, ale gdy poznała Olka...zmieniło się to. Ponownie spojrzała na swój brzuch, a także wspomniała słowa chłopaka. Złapała za niego. Jednak się wahała...czy chudnąć, znów pilnować diety i żyć po presją otoczenia, czy jeść, nie przejmować się opinią innych i cieszyć się życiem. Poszła do pokoju i spojrzała na zegarek.
"Cholera...spóźnię do pracy!"- pomyślała przerażona w myślach.
***
- Pani Martyno...- usłyszała głos swojego szefa.- Proszę na chwilę do mnie przyjść.
Dziewczyna przełknęła ślinę. Bardzo zależało jej na swojej pracy, myślała że wszystko wykonuje dobrze...a może to przez jej przytycie?
- Zauważyłem, że w ostatnim czasie pani dużo przytyła...- powiedział.- Nie jest to zbyt dopuszczalne w Naszej pracy...nie mówię, że coś nie tak czy coś w tym rodzaju, ponieważ dobrze wykonujesz swoje obowiązki, ale...w pracy przewodnika potrzeba sprawność fizyczna, a niektórzy klienci skarżyli się, że ma pani jakieś problemy, szybciej pani się męczy...
Brunetka spuściła głowę. Całkowicie zaniedbała ćwiczenia.
- Chce Pan mnie zwolnić?- spytała.
- Nie do końca. Chce aby pani...została moją sekretarką...nie będzie pani musiała za bardzo wychodzić, głównie praca siedząca, a z barku służbowego na mój koszt będzie pani mogła wybierać sobie co chce.- przybliżył się do niej i ją objął.
- J-Ja chyba zostanę przy automatach...- zrobiła się bardziej czerwona gdy szef, pogłaskał ją po brzuszku.
- Niech rośnie...- powiedział, po chwili jednak zabrał rękę z brzucha dziewczyny.- To jak będzie?
- Zastanowię się...zadzwonię do pana wieczorem.- powiedziała.
- Jakby co mów mi Rafał, ale nie przy innych pracownicach...dobrze?- spytał.
- Dobrze. To...do widzenia.- powiedziała i miała wyjść, jednak Rafał ją zatrzymał.
- I jeszcze coś...- tutaj wyciągnął z kieszeni 50 zł.- Tutaj na drobne "wydatki"...
- Nie mogę tego przyjąć...- powiedziała.
- Potraktuj to jako małą wypłatę. - powiedział.
Martyna wyszła, a jej szef spoglądał na jej trzęsące się ciałko w opiętej spódniczce i ciasnej bluzce. Martyna stwierdziła, że skoczy po pracy do kilku miejsc...chciała zrobić niespodziankę Olkowi.
***
Olek wszedł do mieszkania. Po krótkiej chwili w drzwiach stanęła brunetka w opiętej sukience.
- Cześć.- powiedziała i uśmiechnęła się.
Zaprowadziła go do kuchni. Tam czekała duża pizza, cola i duży zestaw z McDonalda.
- Jednak się nie odchudzasz.- powiedział chłopak.
- Przemyślałam to.- powiedziała i pogłaskała go po brzuchu.
Zabrali się do jedzenia. Tym razem dziewczyna zjadła tyle samo co chłopak.
- Jesteś cudowna.- powiedział, a następnie odbeknął.- Sorry...
- Nic się nie stało.- powiedziała, a następnie zaczęła masować jego brzuch.
Olek zrobił jej to samo. Dziewczyna cichutko pojękiwała. Po krótkiej chwili wstała.
- Zaraz wrócę pójdę się przebrać.- powiedziała.
Wróciła do pokoju, a następnie zamknęła drzwi. Wykręciła numer do szefa.
- Cześć Rafał...przemyślałam to...będę pracować jako sekretarka. Co zrobiłam z tymi 50 złotymi? A kupiłam pizze, colę i zestaw w McDonaldzie...to...pa.- powiedziała.
Szybko przebrała się w białą koszulkę i ciasne krótkie spodenki, a następnie wróciła do chłopaka, który dalej jadł.
Świetny blog! Mam nadzieję, że będą nowe notki, bo coś ucichło.
OdpowiedzUsuńFantastycznie piszesz czekam na więcej! Sam również trochę pisze może mógłbym coś podesłać
OdpowiedzUsuń